26 marca 2014
26 marca 2014
Tak, jak w przekazie na ten rok Istoty Duchowe podały mi informacje o pogodzie i że nareszcie będzie zima, tak było. Na nartach biegałam raz albo i dwa razy dziennie z nielicznymi przerwami, gdy śnieg trochę bardziej stopniał. Bywało, że mój najstarszy syn podjeżdżał pod gabinet, a ja półtoragodzinną przerwę wykorzystywałam na jazdę z nim na nartach w pobliskim lesie. Są tam dobrze przygotowane trasy ma łyżwę i klasyk. Trochę łatwe i krótkie, jak dla nas, ale cieszylismy się, z razem spędzonego czasu. A potem biegiem do gabinetu. Byłam też pełna podziwu dla niektórych moich klientów, którzy regularnie biegali, jak ja, a nawet startowali w niektórych zawodach. A w radio słyszałam ciągłe narzekania, że zima trwa za długo i ludzie mają już dość tego śniegu. A jesienią słyszałam, że mają dość deszczu i wiatru. A latem, że mają dość ciepła i słońca. I pewnie na wiosnę też będą na coś narzekać. Dlaczego ta grupa ludzi nie potrafi się cieszyć, z tego co ich otacza. Dlaczego nie podnoszą swoich wibracji? Nie chcą, czy nie umieją? Ja z moim synem Piotrem w poszukiwaniu ostatniego śniegu zrobiliśmy sobie 1-nodniowy urlop i pojechaliśmy na północ Michigan do Roscommon do centrum narciarstwa biegowego. Niektórzy mogą powiedzieć, że to wariactwo jechać prawie 5 godzin w jedną stronę, następne 5 godzin biegać i wracać do Willow. Ale warto było. A zimę mieliśmy w tym roku momentami bardzo mroźną, bo zdarzyło się, że temperatura spadła do minus 50 stopni Celsjusza. A pamiętacie, że latem temperatura dochodziła do plus 50 stopni Celsjusza. I przetrwaliśmy. Cieszmy się.