3 lipca 2013
3 lipca 2013
Dziś jest wielki dzień Jaśkowej przygody – Alaska. Wyruszył z Andrzejem, swoim kolegą na wielką 18 dniową wyprawę swoim nowym sportowym motorem. Szkoda, bo liczylismy, że wszystkie stany zaliczy na jednym. Niestety w poprzednim silnik okazał się juz za słabym na tak długą trasę. Najpierw jednak musiał jeszcze zaliczyć dzień w pracy , a wieczorem jazda do Minneapolis. Wczoraj w nocy zjechali się do nas wszyscy synowie. Odkąd jesteśmy w Ameryce, każdy z nich prowadzi rywalizację w zaliczaniu poszczególnych stanów USA. Ja też, ale odstaję od nich daleko. Czasami jeździli gdzieś razem , a czasami osobno. Jak się wybierali razem samochodem, to żartem oczywiście, zwracałam im uwagę, że mam nadzieję, iż z powrotem nie będę musiała osobno odbierać jednego z lotniska, a drugiego z dworca autobusowego. Zawsze wracali razem i w zgodzie. Natomiast Jasiek dodatkowo zaliczał stany USA na swoim sportowym motorze Yamaha. Zaliczył już wszystkie oprócz Alaski i Hawajów. Stąd od roku finansowo, fizycznie i psychicznie przygotowywał się na motorową wyprawę swojego życia (zaznaczam małym sportowym motorem), na Alaskę, przez Canadę aż do Oceanu Spokojnego i z powrotem. W tym mają w planie także przelot regionalnym samolotem nad lodowcem. No i bardzo ważny punkt – koło podbiegunowe, Arctic circle