22 maja 2011
Życie toczy się dalej, ale powracając do chwil sprzed kilku dni, rozmyślałam, czy tak, choć na chwilę część z nas zastanowiła się nad tym, czym to życie dla nas jest, jaki jest jego sens, co mamy do zrobienia, a co po sobie możemy zostawić? Z jakimi emocjami żyjemy, jakie doświadczenia mamy za sobą i czego to nas nauczyło? Myślę, że bez względu na drastyczne wydarzenia warto się czasem na chwilę zatrzymać i przewartościować swoje życie. Na razie kocie zdrowie pochłania mnie najbardziej, bo Plastuś powoli wychodzi z szoku po napaści przez kojota. Leży prawie bezwładnie. Trzeba było podać antybiotyk, bo rany po ugryzieniach są spore. Robię mu dużo zabiegów, aby wyleczyć mu pyszczek i łapkę, którą jeszcze ma niewładną. Po 3 dniach karmienia strzykawką zaczął wreszcie samodzielnie coś tam lizać i przełykać.Do kilku zabiegów podłączył się (na odległość) Wołodia (healer i jasnowidz, o którym pisałam w rubryce „O mnie”) przebywający teraz w Nowym Yorku i widac było reakcję kocurka, który gwałtownie się ożywiał i merdał ogonkiem. Będzie dobrze, wyjdzie z tego.